top of page
Szukaj

CZARNE SŁOŃCE - Jakub Żulczyk

Mam z Żulczykiem pewien problem, nie wiem, jak kategoryzować Jego twórczość i co mówić czytelnikom na temat Jego książek. Facet napisał kilka (w miarę) głośnych powieści, ale o nim samym zaczęło być głośno w chwili, kiedy zekranizowano Ślepnąć od świateł. Bodaj jeden z najlepszych polskich produkcji filmowych ostatnich dziesięcioleci. Mówi się, że książka zawsze będzie lepsza od filmu i trudno się z tym nie zgodzić, jednak przyznać trzeba, że w tym przypadku serial dorównał wielkością książce. Od chwili premiery tego serialu Żulczyk stał się niekwestionowaną gwiazdą literacką w Polsce, ale zamiast spocząć na laurach, pisze dalej, co akurat warte jest pochwały, ale czy warta jest pochwały nowa powieść Żulczyka Czarne Słońce?


Ten, kto stoi za okładką książki, nie zasługuje na pochwałę w żadnym wypadku. Jednak nie o okładce chcemy pisać, a o zawartości książki, a ta jest... No właśnie, jaka?

Jakub Żulczyk zdążył przyzwyczaić już czytelników do swojego rwanego stylu, wulgarnego języka i bezkompromisowych opisów. Jak mawia się u nas w Hultaju: fabuła zapierdala, bohaterowie są pierdolnięci, a Żulczyk to wywrotowiec. I tak jest przy każdej książce tegoż autora. Od razu zaznaczę, że jest to komplement. Jak mam jednak przekonać czytelnika do książek tego autora?

Nigdy wcześniej nie recenzowaliśmy książek Żulczyka, bo po co, skore same się broniły, ale ilość wylanego hejtu na Czarne Słońce zmusił nas do przeanalizowania powieści i wypowiedzenia się na jej temat. Nie współpracujemy z Wydawnictwem Świat Książki i pewnie wcale Was nie obchodzi dlaczego, ale my i tak Wam napiszemy, jaki jest tego powód. Otóż olali nas (czytaj: zostaliśmy zignorowani), kiedy chcieliśmy nawiązać z nimi współpracę. Nie znaczy to jednak, że nie czytamy ich książek, a i owszem, czytamy i różnie z nimi bywa. Są bardzo złe i bardzo dobre, zdarzają się też przeciętne lub takie, które nas nie obchodzą. A Czarne Słońce?


Mówią na mnie Gruz. Imię, nazwisko i mordę straciłem już dawno temu. Jestem wielki jak wieża i silny jak sto niedźwiedzi. Badała mnie kiedyś lekarka i powiedziała, że mam zrośnięte wszystkie żebra i pancerz z kości pod skórą. Żebra mam z tytanu, nie da się mnie zastrzelić, złamać, zabić. Gdy spadnę z dziesiątego piętra, nic mi się nie stanie.

Najnowsza powieść Żulczyka jest prawdopodobnie jego najlepszą książką, a jednocześnie najczęściej krytykowaną. Ot, taki paradoks. My wiemy jednak, na czym on polega. Gdyby Żulczyk nie zrobił nigdy żadnego filmu, dalej byłby wielbiony przez grono swoich wielbicieli, a reszta miałaby go po prostu w dupie, ale sukces jednych często bywa emocjonalnym rozwolnieniem innych, a hejt stał się polskim orężem przeciw odnoszącym sukcesy. Przykro na to patrzeć, bo gdyby Żulczyk urodził się w USA, Anglii czy Francji, ludzie kłanialiby się mu w pas, dając wyraz uwielbienia, szacunku i uznania.

Już dawno przebąkiwaliśmy, że Żulczyk zasługuje na uznanie świata, ale nikt nas nie słuchał, więc korzystając z okazji, piszemy to jeszcze raz: Jakub Żulczyk jest najlepszym polskim pisarzem i zasługuje na to, aby świat spojrzał na niego przychylnym okiem. Dzieje się tak już od jakiegoś czasu, czego dowodem są ekranizacje Jego książek, ale wyobrażając sobie przeniesienie Czarnego Słońca na duszy ekran, przyprawia nas o dreszcze emocji. Nie jakiś tam Mróz, nie jakaś tam Blanka, to Żulczyk nadaje kurs polskiej literaturze i czy to się komuś podoba, czy nie, tak właśnie jest.

Czarne Słońce to powieść idealna i kompletna. Nieszablonowa narracja, rewelacyjnie urobieni bohaterowie i ewidentne drugie dno, umiejętnie wytrącone przez Autora, który nie siląc się na pastisz obecnych czasów, zmusza do walki ze sobą mieszankę gatunków literackich z dwoma paradygmatami filozofii, dając obraz dzisiejszego człowieczeństwa, jako synonim upadku moralności i rozpadu świata. Pisząc o gatunkach literackich, mam na myśli wspaniałe połączenie lirycznego sonetu z odmętami dramatyzmu poematu heroikomicznego. Ten finezyjny literacki genre mierzy się w tej książce z paradygmatem ontologicznym i mentalistycznym, czyli poniekąd dwoma przeciwstawnymi zbiorami pojęć i teorii tworzących podstawy filozofii.

Sprzeczności zawartych w tej powieści jest znacznie więcej, ale najbardziej przykuwa uwagę brutalny, bezwzględny, rynsztokowy język, niekiedy rasistowski i homofobiczny. Jest to ogromną zaletą tej książki, nakreślającą fabułę, charakter postaci oraz tło tej onirycznej powieści. Żulczyk na najwyższych obrotach.


Deski leżą w błocie po to, żeby nie zapadł się w nim koń. Asfalt jest po to, żeby auto mogło jechać dalej. A ja jestem tym asfaltem, w sensie nie czarnuchem, kurwa, tylko jezdnią, jestem tym błotem, wkurwioną ziemią, która w gniewie połknie wszystko i wszystkich.

Koniec świata, jaki znasz.

W ojczyźnie przyszłości wrogowie pozbawieni są wszelkich praw. A wrogiem jest każdy Inny, każdy Obcy. Odgrodzona od dogorywającej Europy, rządzona przez Ojca Premiera, Wielka Polska nigdy nie zostanie zalana przez hordy uchodźców, nie będą panoszyć się w niej zdrajcy i degeneraci.  

Za eliminację odpadów ze społeczeństwa odpowiedzialny jest Gruz, lider neonazistowskiej bojówki, chodzące wcielenie absolutnego zła, człowiek mordujący dla samej przyjemności zabijania. Realizacja kolejnego rządowego zlecenia brutalnie przeorze mu świadomość i zmieni całe życie.

Okrutna, wywrotowa, "antypolska" powieść autora Ślepnąc od świateł jest efektownym zderzeniem literackich gatunków – thrillera, dystopii, kryminału noir, powieści drogi, dramatu psychologicznego i zaskakującej książki o miłości. Prowokując do granic możliwości, Żulczyk tak naprawdę oferuje głęboko humanistyczną opowieść o wielkiej duchowej przemianie.


Ty jesteś w takim razie tak głupi, że szkoda cię zabijać. Odłóż tę książkę i idź załóż se sznur, a ja kopnę w taboret.

"Najinteligentniejszy wśród polskich pisarzy, bezkompromisowy. Czarnym słońcem potwierdził swój talent i moc, jaką posiada, bo kiedy wszyscy polscy autorzy szczypią się, aby broń boże nikogo w swej książce nie obrazić, Żulczyk potrafi dopierdolić każdemu. Nie dlatego, że taki jest, ale dlatego, że taki ma styl, trochę jak Scorsese trochę jak Tarantino, a trochę jak Bukowski. Mistrz."

- Ivo Vuco | polski pisarz, autor m.in. "Złodzireja" oraz "Ofiar systemu..."




JAKUB ŻULCZYK

Ukończył dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracuje m.in. z „Lampą” i „Machiną”. Był stałym felietonistą „Exklusiv”. Pisał stały felieton do „Dziennika” pod tytułem 15 minut sławy. Jako publicysta współpracował również z „Tygodnikiem Powszechnym”, „Neo Plus”, „Metropolem”, „Playboyem”. Redagował autorską rubrykę Tydzień Kultury Polskiej na łamach „Wprost”. W 2011 był współprowadzącym programu „Redakcja Kultury” w TVP2. Do lipca 2012 był stałym felietonistą „Elle”. Od października 2012 współprowadził wraz z Sokołem autorską audycję Instytut Prosto w Radiu Roxy.

Wraz z Moniką Powalisz scenarzysta serialu Belfer. Laureat Nagrody Literackiej m.st. Warszawy 2018 w kategorii proza oraz Literackiej Nagrody Warmii i Mazur 2017 za Wzgórze psów. Nominowany do Paszportu „Polityki” w 2014 roku.


TYTUŁ: Czarne Słońce

AUTOR: Jakub Żulczyk

WYDAWNICTWO: Świat Książki

PREMIERA: 25 października 2019

LICZBA STRON: 512

OPRAWA: miekka

FORMAT: 135 x 215 mm

ISBN: 978-83-80317-49-9


OCENA: 10+++/10

Uzasadnienie: Książka, której nie można przegapić. Szulczyk w szczytowej formie. Plus za pomysł, plus za język, plus za Gruza - najbardziej pojebanego gościa w świecie beletrystyki. Trzy plusy oznaczają oczywiście nominacje do naszej nagrody Literacki Hultaj Roku 2019. (Sypnęło w ostatnim czasie nominacjami, ale co zrobić... Mamy szczęście do zajebistych książek)














POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:

Rok 2015, Anglia. Polski gang ma problem z kurierem, który zbiegł ze skradzioną amfetaminą. Zapada decyzja, żeby wynająć doświadczonego człowieka, który się tym zajmie. Człowiek przyjeżdża z Warszawy i ma na imię Mariusz. Wspomnienia z Bałkanów dopadają Madejskiego nagle i bez ostrzeżenia, przy okazji budzi się stary koszmar. Ale sprawy przybiorą naprawdę nieprzyjemny obrót, kiedy niespodziewanie on sam znajdzie się na celowniku grupy z Londynu i ze ścigającego stanie się ściganym. Llanelli to nadmorska dziura na walijskiej prowincji, zamieszkiwana przez kilka tysięcy polskich emigrantów... WIĘCEJ O KSIĄŻCE











 
 
 

Comments


bottom of page