Polscy wydawcy imają się różnych pomysłów, aby przyciągnąć czytelnika, każdy z nich chciałby mieć w swoich szeregach pisarza, który będzie zachwycał, wprawiał czytelników i krytyków literackich w osłupienie, tworzył nową grupę zrzeszonych ze sobą miłośników swoich powieści i sprzedawał książki w nakładach, o jakich inni mogliby jedynie pomarzyć. Niestety, często jest tak, że za świetną okładką i pompatycznym opisem, nic więcej nie idzie. Jest źle, a nawet bardzo źle.
Jest jakiś problem wśród polskich pisarzy, którego nie potrafię wyjaśnić. Mają oni pomysł i ambicję, mają możliwości, chęci i... nic poza tym, choć przyznać trzeba, że raz na jakiś czas pojawi się ktoś, kto potrafi zaskoczyć i sprawić, że czytelnik zacznie znów wierzyć, że Polacy nie gęsi... Mimo to trudno wskazać w naszym kraju na pisarza, którego nazwać by można było literackim gigantem. No może Olga Tokarczuk, Jacek Komuda plus dwa, trzy nazwiska więcej, ale na tym koniec.
Z Czasem pomsty mam pewien problem, a nawet nie pewien, a ogromny problem. Chodzi o to, że ta powieść nie wpisuje się w schemat tej słabej, miałkiej, opisanej przeze mnie powyżej literatury. Burzy mi mur słabości polskiego dorobku pisarskiego i braku efektu WOW w rodzimej beletrystyce. Oczywiście to bardzo dobrze, że tak się stało, całą moją opinię o złej kondycji polskich pisarzy szlag trafił. Alleluja! Muszę przyznać z własnej i nieprzymuszonej woli, że powieść Macieja Liziniewicza wybija się ponad całą polską twórczość literacką i sprawia, że nie tylko wraca wiara w polskich pisarzy, ale prowokuje do stwierdzenia, że oto narodził się pisarz światowego formatu. Tak, tak, nie ma w tym żadnej przesady czy egzageracji, uczciwie i z pełną świadomością stwierdzam, że w tej powieści zagrało dosłownie wszystko, nawet nie wiem, czego miałabym się przyczepić. Jest epicko, wybornie, mądrze, krwawo, pięknie, historycznie, magicznie i mrocznie.
Kiedy Żegota zatańczył, znać już było, że czarnowąsy sprostać mu nie może. Szmer przeszedł wśród jego towarzyszy, a kilku dłonie położyło już na rękojeściach. Zobaczył to kątem oka Nadolski i tak ruch skierował, że odbiwszy szablę młodzika, świsnął swoją husarską tuż przed wąsami najbardziej zapalczywych. Odsunęli się w tył gwałtownie, a dłonie na powrót osunęły się wzdłuż spodni. Dyszał już zmęczony pan Andrzej, tymczasem trudów walki nie znać było po, starszym przecież, Nadolskim.
Moi koledzy z Hultaja Literackiego lubią naciągać oceny, dając pisarzom fory i dość spory kredyt zaufania. U mnie nie ma tak łatwo i jeśli prześledzicie recenzje na naszej stronie, to wszystko to, co ocenione zostało poniżej 6 gwiazdek na 10, to moja zasługa i nie mam zamiaru się tego wypierać. Nie znoszę polskiej literatury, uważam, że stoi ona w dzisiejszych czasach na bardzo niskim poziomie, jest bardzo zła i tworzona, kolokwialnie mówiąc, na "odpierdol". Często też obniżam oceny kolegów, którzy przymykają oko na rażące uchybienia, braki i styl. Tuż po przeczytaniu książki Liziniewicza musiałam jednak odczekać z recenzją, musiałam uspokoić emocje, aby nie zostać oskarżoną o demagogię. Niestety, minął tydzień, a ja wciąż myślę o Czasie pomsty, jak o najlepszej polskiej książce, z jaką przyszło mi obcować. Ba, konia z rzędem temu, który wskaże równie dobrze napisaną powieść tego gatunku na świecie! Jest okładka, która zwala z nóg, jest opis, który niewiele zdradza, a wręcz prowokuje, nie mówiąc o książce dosłownie niczego, i w końcu jest treść, fabuła, konstrukcja, postaci wykreowane przez człowieka, któremu nie sposób odmówić chęci, umiejętności, pasji, talentu i odwagi. Oto powieść, która bezapelacyjnie zasługuje na miano najlepszej polskiej powieści ostatniej dekady.... co ja piszę, jakiej dekady? Od niepamiętnych czasów nie było w Polsce pisarza, który tak sprawnie władałby piórem, a gdyby ktoś z czytelników miał jakiekolwiek wątpliwości, to wystarczy poczytać opinie tych, którzy mieli już zaszczyt dzieło Liziniewicza pochłonąć.
Gdyby wręczano w Polsce nagrodę za piękno języka w literaturze, Maciej Liziniewicz bez wątpienia byłby murowanym kandydatem do zwycięstwa (mimo tych kilku kuwrisynów).
Wierzę, że wszystko ma swój czas, i to jest właśnie czas Macieja Liziniewicza.
Dziwny z was naród. Kiedy trzeba z głową, to wam szlachetność oczy przesłania. A jak trzeba by wielkość okazywać to małostkowi jesteście jak nikt inny. Dwadzieścia lat tu żyję, ale zrozumieć trudno! Ot, żywego zostawisz, to zaszkodzić może. Ale wasza wola! Pamiętam, że jedna historia najlepiej was opisuje. Jakem ją usłyszał, to jako żywo, charakter wasz się odmalował. O Florianie Szarym. Tym, co Zamoyscy go za protoplastę mają. Znasz waśćmość?
Oto mamy szlachcica, Żegotę Nadolskiego, który po latach wypraw wojennych, mając nadzieję spędzić resztę życia w spokoju i ciszy, powraca do rodzinnego domu, gdzie czekają go przerażające, mroczne, ponure i dramatyczne wieści. Rodzinna tragedia nie jest tym, czym się wydawało na pierwszy rzut oka, więc wątek kryminalny staje się osią napędową całej książki, a klimat Polski szlacheckiej - tak sprawnie nakreślony przez autora - sprawia niebywałą przyjemność czytania powieści równej najwybitniejszym polskim wieszczom dawnych lat i nie ma potrzeby wymieniać tu ani nazwisk, ani tytułów, bo wszyscy wiemy, o jakie chodzi. Zemsta musi się dokonać, lecz jak walczyć ze złem, które trudno pojąć, którego nie sposób okiełznać, i które jest tak przerażające, jak tylko przerażające może być zło? Nadolski z nie jednego pieca chleb jadał, z nie jednym kurwisynem szablę krzyżował, strach jest mu obcy, a siła zemsty niepohamowana.
Tragiczna prawda o okrutnej i tajemniczej śmierci najbliższych okazuje się jeszcze straszniejsza, niż mógłby przypuszczać podążający tropem morderców mściciel Żegota Nadolski.
Czy przerażające zbrodnie uda się wyjaśnić? Kto spośród bohaterów jest dobry, a kto zły? Kolejne strony dają odpowiedzi na te pytania. Pozwalają też poznać zapomniany skrawek szlacheckiej Rzeczypospolitej, gdzie o sprawiedliwość trzeba było walczyć z szablą w dłoni. I gdzie nadprzyrodzone miesza się z realnym.
"Zdawać by się mogło, że los aż nadto doświadczył Żegotę Nadolskiego herbu Bojno. Powraca on wszak w rodzinne strony jako weteran wielu bitew i wojen. Co gorsza, przyjdzie mu uklęknąć przy grobach najbliższych, którzy zginęli podczas najazdu Tatarów. Nie wie jednak, że przeznaczenie szykuje dla niego o wiele mroczniejszą przyszłość. Nie wie, że za śmiercią jego rodziny kryje się straszliwa tajemnica, a jego samego czeka rozwikłanie iście diabelskiej intrygi, w której urok wiedźmy i wrogie szable to najmniejsze z zagrożeń.
Wartka, żywa akcja, świetny warsztat i piękna wizja rzeczywistości szlacheckiej – to Dzikie Pola w całej okazałości.
Uwaga! Lektura powieści grozi zarwaniem nocy, nieświadomą archaizacją języka i wyprawą na pchli targ w poszukiwaniu jakiejkolwiek szabli." - Marcin Mortka | polski pisarz literatury fantasy i tłumacz z języka angielskiego.
Tak dobrze skrojonej powieści, tak dobrym językiem spisanej i tak ciekawymi pomysłami okraszonej nie czytałam już bardzo dawno. Jestem pewna, że ci, którzy słyną z powieści fantasy (Rebis, Fabryka Słów, Uroboros czy Powergraph), po przeczytaniu Czasu pomsty ostrzą sobie pazury na Liziniewicza. Wydawnictwo Dolnośląskie ma nosa do autorów i jeśli chce mieć w swoich szeregach pisarza, który będzie zachwycał, wprawiał czytelników i krytyków literackich w osłupienie, tworzył nową grupę zrzeszonych ze sobą miłośników swoich powieści i sprzedawał książki w nakładach, o jakich inni mogliby jedynie pomarzyć, będzie musiało w przyszłości stoczyć o niego bój. Już teraz można zdecydowanie powiedzieć o Liziniewiczu, że jest gigantem polskiej literatury, a jego polski Van Helsing wkrótce stanie się jednym z najbardziej rozpoznawalnych postaci literackich na świecie, z jakże polskobrzmiącym (wreszcie) nazwiskiem.
Jak żyję, pierwszy raz takie coś widzę! Jakby spod ziemi się napaści spodziewali!
MACIEJ LIZINIEWICZ
Roczni 1974. Z wykształcenia socjolog. Obecnie oficer rezerwy. miłośnik dawnych dziejów i tajemnic przeszłości. Debiutujący twórca powieści z pogranicza historii i fantasy. Autor polecanej przez "Forum Miłośników Pana Samochodzika" powieści Scheda o jednej z najciekawszych zagadek w dziejach Polski. Obecnie pisze drugi tom Czasu pomsty. Mieszka w Krakowie.
TYTUŁ: Czas pomsty (Tom 1)
AUTOR: Maciej Liziniewicz
SERIA: Dzikie pola
WYDAWNICTWO: Dolnośląskie (Grupa Publicat S.A.)
PROJEKT OKŁADKI: www.designpartners.pl
LICZBA STRON: 416
OPRAWA: miękka
FORMAT: 205 x 135 mm
PREMIERA: 19.06.2019
ISBN: 978-83-245-8368-3
OCENA: 10+++/10
Uzasadnienie: Wspaniała konstrukcja, wyborny język, mistrzowska fabuła, genialne postaci Żegoty Nadolskiego i Williama Murray'a. Maciej Liziniewicz przywraca nadzieję w polskich pisarzy!
POSTANOWIENIEM ZARZĄDU HULTAJA LITERACKIEGO POSTANOWILIŚMY NOMINOWAĆ MACIEJA LIZINIEWICZA DO NAGRODY LITERACKIEGO HULTAJA SEZONU 2019/2020, KTÓRĄ WRĘCZAĆ BĘDZIEMY PODCZAS PRZYSZŁOROCZNYCH WARSZAWSKICH TARGÓW KSIĄŻKI.
PATRONI MEDIALNI KSIĄŻKI: Nowa Strona Popkultury, granice.pl, Fahrenheit, Bestiariusz, Silmaris, Nowa Fantastyka, paradoks.net.pl, Zapomniana Biblioteka,
POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:
A może tak rzucić wszystko i zostać grabarzem? Obcując na co dzień ze śmiercią, oswoić ją i uodpornić się na jej powagę, kosząc przy tym niezły hajs? Tak trzeba żyć!
Podczas czytania tej książki przypominamy sobie najlepsze momenty z kultowego serialu Sześć stóp pod ziemią. Lektura NEKROSYTUACJI wywołuje lekki dreszczyk, ożywczy śmiech i szczyptę kontemplacji. Wszystko w idealnych proporcjach, jak starannie skomponowane menu na stypie. To literacki fenomen – sprzedano cały nakład i zrobiono cztery dodruki w ciągu pięciu tygodni. [...] Bailly opowiada o codziennej pracy w firmie pogrzebowej, nie używając białych rękawiczek.
#maciejliziniewicz #czaspomsty #wydawnictwodolnoslaskie #publicat #dziekiepola #historia #fantasy #hultajliteracki #recenzja
Comments