Porażający los ludzi, którzy poświęcają swoje życie, by inni mogli swoje wieść w luksusie. Biedni, brudni, umęczeni i kompletnie niewidzialni dla bogatych mieszkańców i turystów odwiedzających Dubaj. Setki tysięcy robotników pracujących przy budowie zachwycających świat budynków każdego dnia ryzykują życie w ciężkich warunkach i śmiertelnym upale. Transportowani do pracy jak bydło, mieszkający w przypominających ciężkie więzienie obozach. Tracą zdrowie, a często życie, składając je na ołtarzu pychy, jaką napawa władców budowana przez nich metropolia. Oficjalnie tylko nieliczni giną na budowach. Dane podawane są rzadko i tylko wtedy, gdy nie da się ich ukryć, ale ambasady liczą każdego zmarłego obywatela. I każdego roku giną ich tu tysiące. Samobójstwa, choroby, udary, zawały, zatrucia. Historie kilku z setek tysięcy budowniczych Dubaju opowiada Marcinowi Margielewskiemu polski inżynier, który przez lata pracował dla największych deweloperów działających na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Jeśli wydaje Wam się, że książki Margielewskiego są czytadłami zarezerwowanymi dla starszych pań, to jesteście w dużym błędzie. Piszę o tym dlatego, że takich głosów kilka już słyszałem i nasilają się one z każdą nową książką tego autora. Najbardziej oburzyła mnie jedna z czytelniczek, pisząc: "Miałam ochotę na coś lekkiego i trochę odmóżdżającego, i zaprawdę powiadam Wam - nie zawiodłam się". Postawmy sprawę jasno: Nie, nie są to książki z kategorii "literatura kobieca" i z pewnością nie są to książki lekkie i odmóżdżające, chyba że wcześniej czytało się Próbę modelu wzrostu krajów ekonomicznie nierozwiniętych. A już z pewnością dramaty ludzi, o których pisze Marcin Margielewski, nie są historiami lekkimi i odmóżdżającymi. Te książki to całkiem udana próba nakreślenia świata, który do niedawna jeszcze uchodził za rejon ubogi i matołkowaty. Odpowiednie decyzje polityczne i infrastrukturalne Szejków doprowadziły jednak do nagłej i ogromnej zmiany, a Dubaj stał się z dnia na dzień synonimem blichtru, przepychu i nowo bogactwa.
Chciałbym, żeby ci, którzy całkiem słusznie zachwycają się Dubajem, mieli świadomość, że to nie jest żaden cud, tylko efekt katorżniczej pracy robotników, którzy dla naszej przyjemności poświęcają swoje marzenia, pragnienia, zdrowie, a często także życie.
Dubaj opływa złotem i krwią tych, którzy go budują.
Naiwnym będzie ten, który pomyśli, że za pieniądze można kupić wszystko, bo gdyby tak było, Dubaj zostałby wzniesiony przez budowlane korporacje, które najprawdopodobniej puściłby Szejków z torbami. Ci jednak z całą pewnością wiedzą jak oszczędzać, co odbija się na setkach tysięcy wyrobników, pracujących w warunkach, które - najprościej rzecz ujmując - urągają człowiekowi. Azja jednak pełna jest ludzi żyjących na skraju ubóstwa, więc jeśli nadarza się okazja wyjazdu do pracy przy tak ogromnej inwestycji, jakim jest rozbudowa (a raczej infrastrukturalna ekspansja) Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Małe pieniądze to zawsze więcej niż nic, a do złych warunków ci zarobkowi emigranci mają stosunek ambiwalentny. Ważne, aby regularnie słać do domu jakiekolwiek pieniądze, które i tak są dużo większe, niż z pracy (jeśli takowa się znajdzie) w swoim kraju. Nie znaczy to jednak, że świat powinien na to pozwalać, choć zdaję sobie sprawę, że i tak niczego nie jest w stanie wskórać, bo siła arabskich możnowładców jest w tej chwili już tak ogromna, że jedyne co można zrobić, to wyrazić swoje zaniepokojenie procederem wyzysku i ubolewanie nad losem współczesnych niewolników - bo tak trzeba tych ludzi nazwać.
Każdy aspekt zatrudnienia tych ludzi jest oszustwem. Od momentu, gdy ktoś zaszczepił w nich marzenie o bogactwie, po wszystko, co wydarzyło się potem. Przecież oni za prawo do morderczej pracy na arabskiej budowie zapłacili własnymi nerkami!
Wstydliwy sekret, który władcy Dubaju
woleliby ukryć przed światem.
Marcin Margielewski nie napisał rzewnej opowiastki, zresztą nigdy takiej książki nie popełnił. Ta, jak i pozostałe jego opowieści to siarczysty reportaż o współczesnym świecie, w którym rządzi nie tyle pieniądz, ile chęć bycia pierwszym, najlepszym, bez względu na konsekwencje oraz ilość pozostawionych po sobie trupów.
Dubaj krwią zbudowany jest moim zdaniem najmocniejszą ze wszystkich książek Autora, choćby dlatego, że dotyczy znacznie większej liczby ludzi. Wyzysk, kłamstwa, gwałty... dramat tych, którzy budują raj najbogatszym.
Dzięki tej książce patrzę na Dubaj i miasta im podobne z zupełnie innej perspektywy i tak sobie myślę, że gdyby ci wszyscy piewcy równości, sprawiedliwości, MeToo, Greenpeace, Respect i tak dalej (większość aktorów, muzyków, sportowców i celebrytów, którzy w życiu coś osiągnęli, utożsamiają się z tymi ruchami społecznymi, a jednocześnie kochają Dubaj) przeczytali książkę Margielewskiego, musieliby zmierzyć się z dużym dylematem: Częste wizyty w Dubaju jako wizytówka ich wysokiego statusu społecznego, czy bojkot miasta, w którym dzieją się tak straszne rzeczy i które zbudowano na wyzysku, oszustwach, gwałtach i nieuczciwym traktowaniu społeczeństwa(?).
Abstrahując już od tego, że książka jest wstrząsająca, wypada stwierdzić, że jest po prostu dobrze napisana, Margielewski nie zwalnia tempa i pytanie tylko, kiedy wyczerpie siły na pisanie o świecie arabskim i czy inne jego książki będą równie dobre. To oczywiście temat na (mam nadzieję) daleką przyszłość, bo osobiście czekam na kolejne książki z tej serii.
Ciało dwudziestoletniej Filipinki znaleziono właśnie nieopodal targowiska, kiedy Sonapur nad ranem budził się do życia. Dziewczyna była niemal zupełnie naga, posiniaczona i poraniona. Wyrzucona na bruk jak ubite zwierzę.
Dubaj krwią zbudowany to trzecia, po "Modelkach z Dubaju" i "Koszmarze arabskich służących" książka z serii "Niewolnicy", opowiadającej o ludziach, którzy na Bliskim Wschodzie traktowani są jak zwykły towar.
Foto: Materiały prasowe Onet.pl
MARCIN MARGIELEWSKI
Karierę zaczynał jako dziennikarz radiowy, prasowy i telewizyjny, pracując dla mediów takich jak "Maxim", "CKM", "Super Express", "Gazeta.pl", "TVP" czy "Polsat Cafe". Przez dziesięć lat podróżował, mieszkając między innymi w Wielkiej Brytanii, Dubaju, Kuwejcie i Arabii Saudyjskiej. Pracował również jako dyrektor kreatywny kilku światowych marek.
Tytuł: Dubaj krwią zbudowany
Autor: Marcin Margielewski
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria autorska: Niewolnicy
Premiera: 28 września 2021 r.
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 312
Format: 140 x 205 mm
ISBN: 978-83-8234-239-0
POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:
Kultowa biografia Marka Hłaski - największej ikony polskiej literatury.
Hłasko już za życia stał się legendą, a jego przedwczesna śmierć w 1969 roku (miał zaledwie 35 lat) tylko tę legendę wzmocniła. Nazywany był polskim Jamesem Deanem, a literacko porównywany do Ernesta Hemingwaya. Autor biografii Andrzej Czyżewski - cioteczny brat Marka Hłaski - w swojej wciągającej opowieści nie tylko burzy wiele mitów, ale też przytacza wiele nieznanych faktów z życia Hłaski... WIĘCEJ O KSIĄŻCE
#marcinmargielewski #dubajkrwiazbudowany #wydawnictwoproszynski #hultajliteracki #ksiazka #reportaz #proszynskiiska #proszynski #niewolnicy
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY Z NAMI AUTORÓW I WYDAWCÓW •ZAPOWIEDZI•
•PROMOCJE•
•PREMIERY•
•RECENZJE•
•WYWIADY•
•PATRONAT MEDIALNY•
+48 698 800 944
Jestem stala czytelniczka ksiazek Marcina Margielewskiego, kiedy ostatnio z nim na
facebook rozmawialam, po krotkiej wymianie zdan z mojej strony bardzo grzecznych z jego niezbyt grzecznych napisal mi spie...dalaj i zablokowal dalsza konwersacje, oraz skasowal wszystko.
Inna pani na https://www.empik.com/jak-podrywaja-szejkowie-margielewski-marcin,p1222601743,ksiazka-p?rate=1 napisala tak;
Ludzie powinni wiedzieć na co wydają pieniądze, książki Margielewskiego to wymyślona fikcja. Książę Abed nie istnieje, żaden szejk nie opowiedziałby o swoim rozrywkowym życiu, oni dbają o reputację. Żaden szejk Abed nie przyjechał na licytację koni do Polski, wiem bo to śledzę, szejkowie licytują telefonicznie lub kogoś przysyłają w swoim imieniu. Zapytałam Margielewskiego na instagramie dlaczego zmyśla, w odpowiedzi usłyszałam iż jestem biednym zakompleksionym zjebem i ścierwem. Gdyby ktoś nie wierzył to mam zrobione zrzuty ekranu. Promujcie dalej…