GIGUSIE - Jakub Michalczenia
- hultajliteracki
- 1 kwi 2020
- 3 minut(y) czytania
Hulaj dusza, piekła nie ma! Są za to blokowiska, proste, nieskomplikowane życie i wydumane problemy. Chlanie, jaranie, bluzgi, złodziejstwo i wszystko to, co dzisiaj odchodzi do lamusa w imię zasad transformacji. Skansen egzystencjalny końca XX wieku; patologia społeczna we wstecznym lusterku odjeżdżającego z zawrotną prędkością świata; studnia trywialnych dylematów; warcholski kapitalizm...
Michalczenia złamał wszelkie zasady współczesnego pisarstwa - język, konstrukcję książki, charakterystykę postaci... wymieniać można cały dzień. Literacki wygibas pełny niedopowiedzeń, uproszczeń i powykrzywianych schematów. Powrót do przeszłości, której już nikt nie pamięta. A może nie chce pamiętać(?).
Książka prawdziwa w każdym calu, w każdym słowie. Kto nie mieszkał na blokowisku, ten tej książki nie zrozumie. Michalczenia dokonał gwałtu na języku polskim, ale właśnie to powoduje, że książka jest tak autentyczna. Ten na pierwszy rzut oka surrealistyczny świat, to lustrzane odbicie wielu blokowisk przełomu XX i XXI wieku oraz ich mieszkańców. Ta książka to wizjer, przez który ujrzeć można wyrywki z życia kolonii mieszkaniowych uformowanych w żelbetonowych klocach, często podupadłych moralnie i finansowo, sterroryzowanych przez tabuny młodych ludzi bez perspektyw na przyszłość, ignorujących przeszłość i skopanych przez ówczesną teraźniejszość.
Książka wyjątkowa, inna niż wszystkie i bezceremonialna. Z drugiej zaś strony ujmująca, porywająca i przeuroczo frapująca.
Dobra, skumajcie taką akcję - Zaczęła Śmata. - Żareła kupiłam na trzy dychy. Facetka ze stówy wydała mi pięćdziesionę w papierku i dwudziestaka w klepakch. Pójdę jeszcze do sklepu i na bezczela nagadam dla niej, że mnie przytknęła na pakę. Jak nic to tempaczka i się nie zjarzy. Przed świętami oni wszyscy tacy zamotani.
Niektórzy chcą nadać transformacyjnej nędzy patetyczną rangę. Tym samy ją uwznioślić, podkreślić ukryty sens. Dostrzec diamenty w pyle, wykrzywione piękno, niesamowitość ruin i zgliszczy, opiewać chmurność opustoszałych budynków i cmentarzysk kolejowych. Tymczasem Michalczenia zachowuje się jak youtube'owy patostreamer - prowokacyjnie wywleka na światło dzienne pornograficzną "prawdę": wzbudzające zażenowanie czytelnika epizody. Fragmentaryczna narracja niczym z głupawych filmików internetowych stanowi jedyne możliwe narzędzie opisu życia bohaterów tych historii przez bardzo małe "h". Tu nie ma miejsca na inteligencki zachwyt nad nieznanym Innym - tu rozlega się rechot Innego.
"Jakub Michalczenia ma znakomity zmysł obserwacji, co dla prozaika realisty jest ogromnie istotne. Świat, który opisuje, jest prawdziwy i wiarygodny, czytelnik nie ma wątpliwości, że to wszystko prawda, że tacy ludzie istnieją i takie jest ich życie." - Kazimierz Orłoś -
"To nie wschodniopruskie Korschen i nie PRL-owskie Korsze – węzeł kolejowy zatrudniający 1500 osób – tylko swojskie Korszakowo – realna forma bytu mazurskiego miasteczka w rzeczywistości nowego tysiąclecia. Już nie transformacyjnej, bo ta przeszła w takim pędzie, że nie pozwoliła nikomu na aktywny udział; wykpiła też tych, którzy mieli chwilowe złudzenie sprawczości. To post-transformacja, gdzie dzieci zbyt szybko wyrastają, a dorośli masowo dziecinnieją. Gdzie wszystko jest śmietniskiem – przemysłowym, ekologicznym, społecznym. Gdzie rozgrywają się banalne mikrohistorie, których narracje prowadzą donikąd. Rzeczywistość już nawet nie skrzeczy, tylko milczy, niekiedy wykrzywiona przykrym grymasem zażenowania. Na takiej równinie nie ma miejsca na najmniejszą wzniosłość: mityczna bezludna wyspa okazuje się być gołym tyłkiem, na którym może jedynie pojawić się człowiek z brązu." - Artur Sobiela -
- Jest Smyra? - zapytał Kocięba.
- Jaki "Smyra"?
- Smyrowaty brat Bolasa.
- Jaki "Smyrowaty" i jakiego "Bolasa"?
- Dziewczyno - naciskał Kocięba - dawaj mi tu Smyrę, albo wpadnę do ciebie na chatę i cię wyrucham!
- Mamuńciu! Mamuńciu! - krzyczała rozmówczyni Kocięby. - Tu jakiś pan mówi, że chce mnie wyruchać przez domofon!

JAKUB MICHALCZENIA
(rocznik 1986) urodzony w Kętrzynie. Większą część życia spędził w kolejarskim miasteczku Korsze na podwójnym pograniczu — tam, gdzie kończą się Mazury, a zaczyna Warmia, i w bliskim sąsiedztwie Obwodu Kaliningradzkiego. Obecnie związany z Olsztynem. Nagrodzony w konkursie literackim „Olsztyński Debiut 2016”. W 2016 roku, nakładem olsztyńskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, ukazała się jego pierwsza książka — Korszakowo, zbiór tekstów napisanych w latach 2005-2006. (fot. Emilia Konwerska)
Tytuł: Gigusie
Autor: Jakub Michalczenia
Wydawnictwo: Korporacja Ha!Art
Premiera: 15 kwietnia 2019
Redakcja: Marta Syrwid
Seria: Prozatorska pod redakcją Piotra Mareckiego
ISBN: 978-83-65739-60-5
E-book ISBN: 978-83-65739-61-2
Projekt typograficzny, skład i łamanie: Małgorzata Chyc
Projekt okładki: Bolesław Chromry
Liczba stron: 256
OCENA: 8,5/10
Uzasadnienie: Wyjątkowa, niepowtarzalna, inna niż wszystkie.
POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:
Dużo seksu, mało stosunków.
Rzecz dzieje się w Polsce i Anglii – tu i teraz. Bohater wyznaje zasadę, że miłość to więzienie, a poszukiwanie tego jedynego to bzdury natchnione duchem ideologii monogamicznego życia. Poznacie go jak dzieli się sobą nawet jeśli nie ma na to ochoty. Jednocześnie ugania się za zwyczajnym szczęściem i wolnością, bo myśli, że to najważniejsze w życiu. Polubicie go, chociaż czasem będziecie mieli ochotę go odlubić...
Comments