Babcia od zawsze mi mówiła: chcesz być zdrowy, unikaj lekarzy. Mój kolega lekarz zaś wypalił przy piwie, że umieralność ludzi na świecie byłaby znacznie mniejsza, gdyby pacjenta stawiano zawsze na pierwszym miejscu. Szpitale nie chcą leczyć, bo nie mają na to czasu. Christian Unge udowadnia swoją książką, że zarówno babcia, jak i kolega mieli rację. Szpital wciąż nie kojarzy mi się z czymś dobrym, a po tej książce jest jeszcze gorzej.
Kiedyś rozwaliłem sobie głowę, pojechałem na SOR i spędziłem w poczekalni całą noc. Na samą myśl o szpitalach robi mi się niedobrze, nie dlatego, że kojarzą się z chorobami czy umieraniem, ale dlatego, że biurokracja bierze górę nad dobrem pacjenta. Nie masz ubezpieczenia? To spadaj; nie wypełnisz formularza? To nie zostaniesz przyjęty. Papierki, masa dokumentów, karteluszki, recepty... cała masa makulatury. A to dopiero podstawa bardzo wielkiej i stromej góry, na którą każdy pacjent musi się wspiąć, jeśli chce cokolwiek w szpitalu uzyskać. I żeby nie było, że czepiam się polskiej służby zdrowia, przykre doświadczenie z nią miałem również w USA, Kanadzie, Irlandii, Anglii, Czechach, Nepalu, Indiach, we Włoszech i na Ukrainie. Oczywiście ciężko jest stawiać Niemców i Włochów w jednej linii z Nepalem czy Indiami, ale w żadnym z tych państw nie czułem się traktowany tak, jakby moje zdrowie było dla personelu najważniejsze. Z drugiej strony, rozumiem, jak duży na to wpływ ma biurokracja, i jak bardzo sam personel medyczny chciałby, aby to się zmieniło.
Lekarz jest na samym dole listy moich preferencji, tak naprawdę nigdy nie chciałem zostać lekarzem.
WYZNANIA SZWEDZKIEGO LEKARZA
Czy książka Christiana Unge jest autobiografią? Z technicznego punku widzenia jest, ale jestem przekonany, że nie to było zamysłem autora; że nie historię swojego życia chciał tutaj przedstawić. Chodziło bardziej o wylanie złości, jaka nagromadziła się przez lata nauki i praktyki lekarskiej w różnych zakątkach świata; o brak zgody na mieszanie się urzędowej biurokracji w sprawy między pacjentem a lekarzem, niezrozumiany brak lekarstw w miejscu, gdzie powinny się znajdować, o opieszałość kolegów lekarzy, ich interesowność, ludzką głupotę i żal po śmierci człowieka, którego chciało się uratować za wszelką cenę. Trochę utopijne podejście, ale gdyby całość wypośrodkować, okazałoby się, że Unge w wielu kwestiach ma rację. Książka niezwykle ciekawa, lecz jednocześnie bardzo dołująca, w wielu momentach smutna i przerażająca. Jedna z najbardziej wstrząsających opowieści, jakie czytałem, a świadomość tego, że jest ona oparta na faktach, wzmaga jedynie złe emocje. Warto sięgnąć po tę książkę, choćby z czystej ciekawości lub tylko po to, aby stwierdzić, że służba zdrowia na całym świecie trąci absurdem. W jednym miejscu większym, w drugim mniejszym, ale jednak. Pamiętać również należy, że lekarz też człowiek, a jego sumienie (przeważnie) nie różni się niczym od sumienia pacjenta czy biernego obserwatora.
Ludzie umierali od początku istnienia gatunku i będą umierać po jego kres. Nikt i nic tego nie zmieni, a mimo wszystko wciąż szokujące są opisywane obrazy śmierci. Tak też jest i w tej książce, a jest w niej dużo śmierci... bardzo dużo.
Nie mogłem przestać wsłuchiwać się w samego siebie. Czy zrobiłem dla niego wszystko, co mogłem? Czy zrobiłbym coś inaczej, gdyby był jednym z naszych pracowników? Może mogłem go wysłać na leczenie do Bużumbury? Czy to by coś pomogło? Żyłby tydzień albo dwa dłużej? Może dwa lata? Nie wiedziałem. Ale gryzło mnie sumienie, co powodowało, że czułem się coraz mniej odprężony, kiedy tak stałem i słuchałem księdza, który zaczął kazanie w Kinyarwanda.
NAŁÓŻ LEKARSKI FARTUCH I POCZUJ CIĘŻAR ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA LUDZKIE ŻYCIE
Młody szwedzki lekarz, Christian Unge, po ukończeniu medycyny na prestiżowej uczelni postanowił wykorzystać zdobytą wiedzę i umiejętności tam, gdzie jest najbardziej potrzebny. Ratował życie w ekstremalnych warunkach afrykańskich szpitali, dokształcał się w amerykańskich klinikach, zdobywał doświadczenie w najnowocześniejszych szwedzkich szpitalach. Wszędzie zderzał się z rzeczywistością, w której papierkowa robota, procedury i ograniczenia sprawiają, że pacjent jest na ostatnim miejscu. Szczerze opowiada o błędach, jakie popełnił w czasie swojej praktyki. Błędach, które zdarzają się każdemu lekarzowi. Spowodowane zmęczeniem, brakiem doświadczenia i komunikacji, stresem, trudnymi wyborami etycznymi. Lub po prostu nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności.
Unge mówi, jak ważne jest, by w czasie leczenia dostrzec całego człowieka. Zrozumieć, że każdy jest inny i ma indywidualne życzenia i potrzeby. Bo właśnie o to chodzi w zawodzie lekarza.
Sylvestre miał tylko dziewiętnaście lat, kiedy umarł na moich rękach. To mój błąd był przyczyną jego śmierci.
"Christian Unge kupił mnie szczerością i dobrocią. Płynie z tej książki duszy smutek, ale też wielka nadzieja, że wśród potrzebujących na całym świecie "błąkają" się dobrzy ludzie. Unge to wielki człowiek o wielkim sercu, który napisał wielką powieść."
- Ivo Vuco | polski pisarz, krytyk literacki, redaktor naczelny Hultaja Literackiego -
CHRISTIAN UNGE
Urodził się w 1972 roku, jest szwedzkim lekarzem, ordynatorem oddziału chorób wewnętrznych, w Szpitalu Uniwersyteckim Karolinska w południowym Sztokholmie. Specjalizuje się w medycynie wewnętrznej, doktorat dotyczący wirusa HIV pisał będąc w Kenii. Wraz z kolegami z pracy prowadzi podcast o medycynie, który w Szwecji cieszy się dużą popularnością. Na podstawie swojej pracy napisał kilka książek. W Jeżeli będę miał zły dzień ktoś dziś umrze opisuje swoje doświadczenia z pracy lekarza w Szwecji jak i w Afryce. Wkrótce nakładem Wielkiej Litery ukaże się jego nowy thriller pt. Przejdź przez wodę, krocz przez ogień.
TYTUŁ: Jeżeli będę miał zły dzień, ktoś dziś umrze
AUTOR: Christian Unge
WYDAWNICTWO: Wielka Litera
DATA WYDANIA: 27.03.2019
TYTUŁ ORYGINALNY: Har jag en dålig dag kanske någon dör
TŁUMACZENIE: Urszula Pacanowska Skogqvist
PROJEKT OKŁADKI: Karolina Żelazińska
LICZBA STRON: 288
OPRAWA: miękka ze skrzydełkami
FORMAT: 135 x 205 mm
ISBN: 978-83-8032-324-7
OCENA: 10/10
Uzasadnienie: Szczera, ujmująca, z głębi serca. Książka, która sięga do najgłębszych zakamarków serca.
POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:
Kontynuacja „Samotności w Sieci”, książki-fenomenu.
Główni bohaterowie „Końca samotności” to nowe pokolenie. Kuba i Nadia również poznali się dzięki Internetowi, ale… w klasztorze. Ich związek jest całkowitym przeciwieństwem chłodnej relacji łączącej rodziców Kuby. Wszystkie postaci nieoczekiwanie połączy jedna książka, a historia Nadii i Jakuba nabierze niespodziewanego, wręcz kryminalnego tempa... WIĘCEJ O KSIĄŻCE
#christianunge #wyznaniaszwedzkiegolekarza #jeżelibędęmiałzłydzień #wielkalitera #hultajliteracki #recenzja
Comments