Zawsze, kiedy Jakub Wędrowycz wraca w nowych przygodach, Polska trzęsie się w posadach. Nie inaczej jest tym razem. Jakub i jego wierny kompan Semen tym razem wejdą na wyższy level wtajemniczenia problemów trudnych, dziwnych i ochlanych. Te dwa ochlaptusy są tak genialni w swoich niebywałych pomysłach, że przywodzą na myśl... Eeeeee, nikogo na myśl nie przywodzą! Wędrowycz jest wyjątkowy, niepowtarzalny, niepodrabialny i wiecznie nawalony... ewentualnie skacowany, ale żeby kac minął, trzeba się nawalić, bo tylko tak można stawić czoła problemom świata.
Matko bosko! Jeśli Pilipiuk nie przestanie pisać takich książek, to popękają nam brzuchy ze śmiechu i będziemy musieli stanąć w kilkumiesięcznej kolejce do lekarza specjalisty!
Wędrowycz to taki swoisty podpis pod całą twórczością Pilipiuka, który jak wiemy, potrafi poruszać się po wielu gatunkach literackich i za każdym razem udowadnia, że jest pisarzem inteligentnym i jeśli nie najlepszym, to przynajmniej jednym z najlepszych w Polsce.
Co do samego Wędrowycza, który powraca w serii opowiadań Karpie bijem, nie zawodzi, po raz kolejny bawi do łez i udowadnia, że jest przez czytelników najbardziej lubianym bohaterem literackim powojennej Polski. Słyszy się głosy, że w tej części zabrakło słynnego z tej serii humoru. Otóż nie możemy się z tym zgodzić, ewidentnie widać, że autor postarał się wprowadzić bohaterów w nieco inny wymiar. Mniej śmiechu, więcej wulgaryzmów - może to jakaś ewolucja? A może kac jest tak ciężki, że powoduje w bohaterach pewne zmiany?
Ufoki musieli ci jakoś ten implant wkleić. Pomyślałem tak: napuścimy ci oleju do głowy, a do niego dodamy tego rozpuszczalnika. Jak sobie radzi z gnidami, to i ufocki implant powinien od neuronów odspoić. Środek na pasożyty sprawia natomiast, że krowa wydala glizdy oraz inne takie, to i obce ciało powinien wyrzucić. A że czaszka nie ma dużo otworów, założyłem, że implant wyjdzie nosem albo uchem... No i mamy go!
Tak czy owak, Pilipiuk nie zawodzi, daje to, co najlepsze i robi to w iście sarkastyczny sposób, a humor wszedł na wyższy poziom - jest bardziej lotny i bardziej przenikliwy. Od książki nie sposób się oderwać, a wymyślne przygody, choć czasami przypominające te z poprzednich części, stoją na równie wysokim poziomie, wywołując salwy śmiechu. Karpie bijem czyta się na jednym wdechu, świetna konstrukcja (jak zawsze u Pilipiuka), słownictwo dobrane wybornie, i na ogół rzecz biorąc, ta książka jest mocna, jak Wędrowycza samogon. A przy tym smaczna i naprawdę bardzo, ale to bardzo ciekawa, bo trzeba zaznaczyć również, że nie jest to tylko śmieszna książka o jakimś tam wariacie ochlaptusie, to książka o nas wszystkich, o naszym społeczeństwie, naszych przywarach i wszystkim tym, co definiuje nas, jako mieszkańców tego... dziwnego poniekąd, ale pięknego i wyjątkowego kraju.
Karpie bijem
Terminator napędzany samogonem powraca!
I to w wielkim stylu, bo dzieją się rzeczy nieprawdopodobne. Dowiecie się, jak zamienić Babę Jagę w broń ostatecznej Zagłady, jak w Dębince realizują konwergencję kultur, jakie zagrożenia mogą płynąć ze świętowania Światowego Dnia Przytulania oraz co Syndrom sztokholmski ma wspólnego z samogonem.
SENSACJA!
Poznacie jedyną na świecie osobę, której boi się Jakub Wędrowycz.
UWAGA!
Tom zawiera drastyczne treści mogące zdruzgotać wiarę Czytelników w niezłomną nienawiść pomiędzy rodami Wędrowyczów i Bardaków.
Audiobook - fragment.
W tym kraju po prostu nie da się pić spokojnie, zawsze coś przeszkadza - burknął. - Jak nie okupant, to nasza władza - zrymował mimowolnie. - Jak nie Bardaki, to wyrzuty sumienia, że za mało ich wytłukłem. Ani chwili wytchnienia dla starego, zmęczonego życiem człowieka - rozżalił się.
Jakub Wędrowycz - przerażający wiekowy ochlaptus, wiejski egzorcysta, bimbrownik i kłusownik, porażający otoczenie wyglądem, zapachem i kulturą osobistą – a raczej jej brakiem. W towarzystwie równie odrażających kumpli pije, produkuje samogon, wdaje się w awantury oraz wypełniając wolę przodków, regularnie likwiduje przedstawicieli wrogiego rodu – Bardaków. Z racji posiadania pewnych nadnaturalnych zdolności dokonuje też eksterminacji duchów, wampirów, utopców, zombiaków oraz wszelakiej innej „paranormalnej gadziny”. W wolnych chwilach odczynia uroki, zdejmuje klątwy, a nawet kilka razy podejmuje się ratowania ludzkości. Wszystkie zadania wykonuje pod wpływem alkoholu, przedkładając prymitywną siłę fizyczną i cwaniactwo nad subtelniejsze metody rozwiązania konfliktów.
ANDRZEJ PILIPIUK
(1974) człowiek z przeszłości. Niestrudzony tropiciel ciekawostek z lamusa. Kolekcjoner nagród literackich, który z pisania z pasją uczynił swój sposób na życie.
Autor na swoim koncie ma już 38 książek (Fabryka Słów), 19 tomów kontynuacji przygód Pana Samochodzika pod pseudonimem Tomasz Olszakowski oraz sentymentalny album Wojsławice – skarby naszej pamięci; wspomnienie o miasteczku.
Homo literatus, który do pisania podchodzi z żelazną konsekwencją – pracuje planowo, codziennie, a kiedy poczuje zmęczenie fabułą, zabiera się za inny tytuł. Uprzedzając krytykę sam siebie nazwał Wielkim Grafomanem. Z wykształcenia archeolog, z zamiłowania łowca meteorów. Beznadziejnie zauroczony zapomnianymi odkrywcami i wynalazkami XIX wieku. Społecznik. Własnym sumptem i ogromnym zaangażowaniem wydał unikatowy album o Wojsławicach, mieście w którym narodził się Jakub Wędrowycz.
Twórca panteonu niezwykłych bohaterów literackich oraz Jakuba Wędrowycza – zawistnego, mściwego kmiota, bimbrownika i egzorcysty. Jedynego w naszej literaturze, rdzennie polskiego superbohatera, który przez lata rozśmieszania do łez dorobił się własnego festiwalu, oraz zapewnił autorowi miejsce na podium ścisłej czołówki najpoczytniejszych pisarzy w Polsce.
Czterokrotny laureat prestiżowej nagrody Nautilusa. Dziesięciokrotnie nominowany, raz nagrodzony Nagrodą im. Janusza A. Zajdla. As EMPiK-u 2006 – jeden z trzech najchętniej kupowanych autorów.
Pija herbatę. Ani wstrząśniętą, ani tym bardziej mieszaną. Parzoną w samowarze.
TYTUŁ: Karpie bijem
AUTOR: Andrzej Pilipiuk
WYDAWNICTWO: Fabryka Słów
SERIA: Kroniki Jakuba Wędrowycza
PREMIERA: 17 lipca 2019
PROJEKT OKŁADKI: Grafficon | Konrad Kućmiński
LICZBA STRON: 416
OPRAWA: miękka
FORMAT: 197 x 138 mm
ISBN: 978-83-7964-441-4
OCENA: 10/10
Uzasadnienie: Nie można inaczej. Gdyby ocenę zawalił Pilipiuk, podciągnąłby ją Wędrowycz, i odwrotnie. Perfekcja literacka.
POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:
Dwudziesty drugi wiek. Cesarstwo rosyjskie znajduje się u szczytu potęgi. I nic dziwnego: w tej rzeczywistości nie było powstania styczniowego ani wojen światowych. Za to od czasu do czasu pojawiają się jokerzy – charyzmatyczne jednostki zdolne zmienić bieg historii.
Sztabskapitan Czachowski, były buntownik i terrorysta, otrzymuje zadanie przeciągnięcia na stronę caratu jednego z nich. Sam od pewnego czasu uważany jest za pretorianina imperium, choć niektórzy mają wątpliwości, czy rzeczywiście i do końca wyrzekł się dawnych poglądów...
Comments