Są takie książki, o których żartobliwie można powiedzieć, że "gimby nie znajo". Są takie książki, które każdy powinien przeczytać, szczególnie kiedy się jest nastolatkiem, a w głowie wirują kosmate myśli. Nie znaczy to jednak, że ich starzy mogą sobie odpuścić. O nie, nic z tych rzeczy! Wręcz przeciwnie, książki, o których mowa to okno życia i nie ma w tym krzty przesady. Jedną z takich książek jest My, dzieci z Dworca Zoo.
Książka Very Christiany Felscherinow, bo tak naprawdę nazywa się Autorka, zrobiła piorunujące wrażenie na czytelnikach całego świata i to dwa razy, najpierw pod koniec lat 70., kiedy ukazała się publikacja książkowa i kilka lat później, kiedy na jej podstawie powstał film. Książka "rozlała" się na zachód Europy niczym tsunami, a niemal dekadę poźniej, kiedy film dotarł do krajów Układu Warszawskiego, przyszła druga fala, zwieńczona wydaniem powieści w języku polskim przez Wydawnictwo Iskry. Dzisiaj takie wydanie nie miałoby racji bytu, i nie chodzi o treść, a o jakość wydania. Książka wygląda, jakby na szybko ją tłumaczono i chcąc jeszcze szybciej wydrukować, użyto w tym celu słabej jakości drukarki! Jednak dzisiaj, z perspektywy czasu, ma ona w sobie coś niepowtarzalnego i kolejne dodruki są w niemal niezmienionej formie. Dzięki temu powieść ta posiada swój wyjątkowy charakter, który mocno wtapia się w fabułę książki, pierwotny sposób jej powstania (zapis magnetofonowy) oraz osobowość bohaterki. Nawet kilka błędów stylistycznych czy literówki mają w tej książce swój urok, jest tak źle wydana, że aż zajebiście coś takiego mieć. Wygląda, jak książka wydana w podziemiu, nielegalnie, ale chyba tak to właśnie miało wyglądać. Cieszy natomiast fakt, że po tylu latach wciąż dostępna jest w niezmienionej formie. Mówiąc nieco z przymrużeniem oka - jest to ogólnie dostępny biały kruk.
Poszliśmy do szaletu przy Potsdamer Strasse. Syfiaste miejsce. Przed szaletem pełno łazęgów. Pijacy tu nocowali. Daliśmy im paczkę papierosów. Kapowali za to, czy nikt nie idzie. Wiedzieli już oczywiście, o co chodzi, i cholernie byli napaleni na papierosy.
Ta książka to naprawdę mocna rzecz. Niezwykle ważna i wyjątkowa w każdym calu. Mała, niepozorna książeczka, która wbija w fotel. Bywają momenty, kiedy książkę trzeba odłożyć i odpocząć od natłoku myśli i emocji. Jednak taka właśnie ta historia miała być, prawdziwa do bólu, chwilami obrzydliwa i przerażająca... jednak autentyczna i bez cenzury.
Jestem z tego pokolenia, które rodziło się w czasach, które opisuje Autorka. Była ode mnie raptem 12 lat starsza. Pamiętam film, miałem wtedy 10 lat, obejrzałem go ukradkiem, później sięgnąłem po książkę - jakieś 3 lata później. Dzisiaj jestem już dorosłym człowiekiem, jestem ojcem i zupełnie inaczej odbieram tę książkę. Jednak wciąż czuję się zszokowany, a nawet... onieśmielony. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym znaleźć się w podobnej sytuacji, a trochę zakrętów losu w moim życiu przecież było. Dzisiaj patrzę na tę książkę z perspektywy rodzica i ogarnia mnie jeszcze większa trwoga. Jestem przekonany, że My, dzieci z Dworca ZOO to lektura absolutnie obowiązkowa zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych. Ta historia otwiera nie tylko oczy, ale i serca, dzięki niej widzę w narkomanach ludzi, a nie tylko brudnych ćpunów; dzięki niej rozumiem, że nie każdy człowiek potrafi mieć kontrolę nad swoim życiem, szczególnie człowiek młody, wchodzący w dorosłe życie bez należytego wsparcia dorosłych.
Czy ta książka umoralnia? Nie, nie o to w niej chodzi. Ta książka może posłużyć za odwyk, może być czymś w rodzaju terapii, ale przede wszystkim jest to obraz nastolatków pozostawionych samymi sobie. Nie ma w niej nic z moralnych pierdoł. Nie ma mowy tu o żadnej moralnych naukach, tu jest smutek, złość, głęboka przepaść i wkurw. Nazwałbym tę książkę wołaniem o pomoc, bo reprezentuje ona nie tylko narkomanów, ale wszystkich młodych ludzi, którzy nie wiedzą co ze sobą począć w chwili, kiedy reszta świata nie zwraca na nich uwagi. Książka Christiane F. zawsze będzie na czasie, tak długo, jak istnieć będzie świat.
Czy książka ma jakiś morał? Owszem, ma, ale każdy czytelnik musi go sobie znaleźć sam, między słowami, wykopać go z chaosu i brudu tej historii. Jeśli go nie znajdziesz, to znaczy, że musisz po tę książkę sięgnąć jeszcze raz, bo być może nie zrozumiałeś przekazu.
Był już taki poharatany od ciągłego ładowania, że wszędzie miał otwarte rany. Normalnie gnił na żywca. Stopy miał czarne, martwica. Ledwie chodził. Śmierdział na dwa metry tak, że nie dało się wytrzymać. Jak mu ktoś mówił, żeby może poszedł do szpitala, szczerzył zęby jak trupia czaszka. Ten to już autentycznie czekał tylko na śmierć. O nim właśnie myślałam, kiedy patrzyłam na tę strzykawkę albo prawie traciłam przytomność z bólu. Wszystko było jak za pierwszym razem: z potem, smrodem i rzyganiem.
Nie jest to książka dobrze napisana, ale czyni to ją oryginałem wśród tych wszystkich wymuskanych powieści. Postaci z każdą stroną stają się bardziej przezroczyste jak po heroinie. Zdania są krótkie, czasem chaotyczne, jednak znów - autentyzm przekazu jest wręcz niewiarygodny.
Prawdopodobnie jest to jedna z najlepszych książek literatury faktu, a żeby podkręcić chęć jej przeczytania, dodam, że wiele lat później ukazała się oficjalna biografia Christiane F. - Życie mimo wszystko, którą również dla Was zrecenzujemy, bo prawdę mówiąc, jeszcze jej nie czytaliśmy, więc czas najwyższy nadrobić zaległości.
Jako dwunastoletnia dziewczynka zaczęła palić haszysz,
mając trzynaście lat sięgnęła po heroinę.
My, dzieci z dworca ZOO - książka dokumentalna, będąca tekstem spisanym z zapisu magnetofonowego z rozmów z Christiane F. (właśc. Christiane Vera Felscherinow, ur. 1962), młodą narkomanką z Berlina Zachodniego. Autorami tekstu są Kai Hermann i Horst Rieck, dziennikarze niemieckiego „Sterna”. Zawiera również dokumentalne fotografie w tym portrety znajomych Christiane. Rozmowy z Christiane trwały około dwóch miesięcy.
Opisywane wydarzenia miały miejsce w latach 1975–1977, podczas narastającej fali narkomanii wśród młodzieży w wieku ok. 13 lat w Berlinie Zachodnim, natomiast tytułowy Dworzec Zoo to miejsce, gdzie Christiane i wiele osób z jej otoczenia czekało na „klientów”. Prostytucja była dla tych młodych ludzi podstawowym sposobem zdobywania środków na codzienną dawkę narkotyku. Dworzec stanowił też miejsce spotkań i wymiany działek heroiny.
Opowieść dziewczyny przeplatają relacje jej matki, a także kierownika klubu spotkań dla młodzieży Haus der Mitte, policjantki z wydziału antynarkotykowego oraz pracowników socjalnych zajmujących się sprawami narkomanii wśród młodocianych.
Christiane miała 12 lat, gdy zaczęła palić haszysz, opowiada też o próbie z LSD. Niedługi czas potem w otoczeniu popularnej dyskoteki Sound miała pierwszy kontakt z heroiną. Relacja Christiane pokazuje, do jakich poświęceń i czynów (prostytucja i kradzieże) zdolni są ludzie uzależnieni fizycznie od narkotyku, aby zdobyć pieniądze na kolejną „działkę”.
W 1981 roku powstał niemiecki film na podstawie książki...
Jürgen został naszym stałym klientem. Był biseksem. Najczęściej chodziliśmy do niego razem. Wtedy ja obrabiałam go od góry, a Detlef od dołu. Zawsze dostawaliśmy od niego stówę. Czasem chodziliśmy do niego osobno. Za sześćdziesiąt marek.
CHRISTIANE F.
(Vera Christiana Felscherinow) główna bohaterka biograficznej książki My, dzieci z dworca ZOO oraz filmu Christiane F. – My, dzieci z dworca Zoo, które opisują jej zmaganie z różnymi formami uzależnienia narkotykowego w wieku nastoletnim. Od czasu wydania książki była z przerwami piosenkarką. Wydała kilka singli z pogranicza rocka awangardowego, rocka eksperymentalnego, muzyki elektronicznej, elektro, popu, synth popu, post-punku, neue deutsche welle, synth funku. Jest też autorką książki Życie mimo wszystko. Kiedy była dzieckiem, jej rodzina przeprowadziła się do Berlina Zachodniego do Gropiusstadt, w sąsiedztwie Neukölln, dzielnicy zbudowanej głównie z wysokich betonowych bloków mieszkalnych, gdzie powszechne były problemy społeczne. Rodzice rozwiedli się. Kiedy miała 12 lat, zaczęła palić haszysz z grupą nieco starszych przyjaciół z miejscowego klubu młodzieżowego. Stopniowo zaczynali eksperymentować z silniejszymi narkotykami, takimi jak LSD, valium, a nawet heroina. Kiedy miała 14 lat, podobnie jak jej najbliżsi przyjaciele, zaczęła uprawiać prostytucję, czekając na klientów głównie w okolicach Dworca ZOO. Po pierwszych sukcesach książki oraz filmu Christiane stała się sławna, zarówno w Niemczech, jak i w innych krajach Europy Zachodniej. Jej styl ubierania się był naśladowany przez młode kilkunastoletnie Niemki, zaś Dworzec Zoo stał się turystycznie atrakcyjnym miejscem. Specjaliści do spraw narkomanii u młodzieży żywili wiele obaw, że pomimo ponurości i beznadziejności dominującej w filmie pełnym realistycznych, nieszczędzących szczegółów scen przedstawiających głód heroinowy, nieświadoma, narażona na kontakt z narkotykami młodzież uznała Christiane za postać kultową i modelową postać świata heroiny. Książka sprzedawała się tak dobrze (została przetłumaczona na wiele zachodnioeuropejskich języków), że honoraria zapewniły Christiane utrzymanie. We wczesnych latach 80. Christiane nagrała kilka płyt we współpracy ze swoim przyjacielem i partnerem Alexandrem Hacke. Z nim także, w 1983 wystąpiła w niemieckim filmie Decoder. Od wczesnego dzieciństwa jest osobą kochającą zwierzęta oraz lubi jeździć konno. Mieszkała w USA i w Grecji, w 1993 wróciła do Niemiec. W dalszym ciągu zmagała się z nałogiem narkotykowym, jednak w 1994 przeszła na program metadonowy. Powracała później do leczenia, kiedy było to konieczne. Mieszkała ze swoim synem (urodzonym w 1996) w Potsdam-Mittelmark, a następnie przeprowadziła się z nim do Amsterdamu, gdzie ponownie wpadła w nałóg. Podczas wizyty w Berlinie w sierpniu 2008 decyzją władz straciła prawo do opieki nad dzieckiem.
Tytuł: My, dzieci z Dworca ZOO
Autor: Christiane F.
Wydawnictwo: Iskry
Data wydania: 1987
Tytuł oryginału: Wir Kinder vom Banhof ZOO
Tłumaczenie: Ryszard Turczyn
Premiera: 1978
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Druk: Drukarnia Wydawnicza im. W.L. Anczyca
Format: 145 x 200 mm
Projekt okładki: Maciej Buszewicz
EAN: 9788324401642
ISBN: 83-207-0801-X
ISBN e-publikacji: 978-83-244-0368-4
Liczba stron: 244
Źródła zdjęć/reprodukcji: Eva Kroth, Jürgen Müller-Schneck, Peter Rondholz
OCENA: 10/10
POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:
Kot Jeleński, żołnierz, intelektualista, przyjaciel Gombrowicza, Miłosza i Czapskiego, krnąbrny niekiedy współpracownik paryskiej „Kultury”, człowiek światowy, wyłamuje się ze wszystkich znanych nam szablonów polskiej emigracji. Trudno go sobie wyobrazić na pomniku. Błyskotliwy, zmienny – ale bezkompromisowy w sprawach zasadniczych – ukrywający swoje życie prywatne przed wzrokiem emigracyjnych plotkarzy; nawet ci, którzy go długo znali, nie mogą być pewni, że go naprawdę poznali... WIĘCEJ O KSIĄŻCE
#mydziecizdworcazoo #christianef #VeraChristianaFelscherinow #klasykaliteraturyfaktu #wydawnictwoiskry #hultajliteracki #literaturafaktu #iskry #ksiazka #historiaprawdziwa #haloradio #halotusieczyta #ATC #AutorTeżCzłowiek
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY AUTORÓW I WYDAWCÓW
•ZAPOWIEDZI•
•PROMOCJE•
•PREMIERY•
•RECENZJE•
•WYWIADY•
•PATRONAT MEDIALNY•
+48 698 800 944
Comments