Dla mnie jest oczywiste, że stanowię produkt czasu wojny, głodu i terroru. Stąd bierze się nędza intelektualna moich opowiadań; ja po prostu nie potrafię wymyślić opowiadania, które nie kończyłoby się śmiercią, katastrofą, samobójstwem czy też więzieniem. Nie ma w tym żadnej pozy na silnego człowieka, o co posądzają mnie niektórzy...
Tak o sobie i swoim pisaniu mówił Marek Hłasko, człowiek, który chciał być wielki i szybko ten cel osiągnął. Wielu uważało go za geniusza, wielu też uważało go za wariata. Jednak niewielu mogłoby mu zarzucić brak talentu.
Należał do pokolenia, które miało mocno pod górę, a brak wolności, cenzura i bieda, doskwierały na każdej płaszczyźnie życia. Ten ból i nieszczęście, z jakim się spotykał na co dzień, potrafił przenieść na papier, tworząc wybitne opowiadania egzystencjalne. Prawdziwe, szczere, ironiczne, ale też często smutne i dołujące. Miał talent, którego mogli mu pozazdrościć najwięksi literaci ówczesnego świata. Talent, za który pokochali go czytelnicy, wydawcy i dziennikarze. Miał dar, którego nie mógł w całości wykorzystać, bo wolność oznaczała tułaczkę zarobkową, zabierając mu najcenniejszy czas jego życia na walkę o przetrwanie.
Moja matka była starą i brzydką kobietą. Nie mógłbym nawet silić się na opisanie jej twarzy; zdaję sobie sprawę, że twarz ta nie zachowała nic ze swej prawdy: tak dzieje się często z ludźmi bardzo schorowanymi i zniszczonymi przez przeżycia ponad skromne ich siły.
Debiutancki zbiór opowiadań Hłaski jest pełen bólu i żalu, co przecież nie może dziwić, kiedy mamy do czynienia z autorem, który jest głosem pokolenia wojny. Niewielu pisarzy tamtych czasów potrafiło stworzyć bufor między tak wielką tragedią, jaką była II Wojna Światowa a wolnością, która niemal od razu okazała się kolejnym zaborem pełnym prześladowań. Można jednak dostrzec w opowiadaniach Hłaski również mnóstwo piękna, ukrytego za fasadą ironii oraz nadziei na lepsze jutro. 16 krótkich form, a każda z nich niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, zmuszając czytelnika do rozważań nad sensem życia i jego priorytetami.
Te proste, przyziemne historie to esencja stalinizmu i fasadowych dogmatów zła, jakimi obarczono obywateli Polski powojennej. Hłasko nie starał się stworzyć ponadpokoleniowego dzieła, lecz użył głosu ludu, który stłamszony podłością otępiałej władzy, nie mógł wykrzyczeć tego, co wykrzyczał Hłasko. Choć na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że są to historie proste i nic nieznaczące.
W mieście, w którym mieszkam, większość kobiet myśli w tej chwili, że socjalizm zaczyna się od tyłka, a nie od głowy. Mam tego dosyć.
Nowe wydanie debiutanckiego tomu opowiadań – w 50. rocznicę śmierci autora
Szesnaście opowiadań zawartych w debiutanckim tomie Marka Hłaski ‒ jednego z najbardziej wyrazistych polskich prozaików ‒ przedstawia naturalistyczne obrazy z czasów realizmu socjalistycznego. Wykreowany w nich dosadny, szorstki i pozbawiony złudzeń świat to nie tylko przejmujący zapis ludzkich losów, ale też głębokie studium psychologiczne bohaterów, którzy w różny sposób próbują buntować się przeciwko zastanej rzeczywistości.
Niektórzy mówią, że odwaga siedzi na krześle, którym jest strach
MAREK HŁASKO
Urodził się 14 stycznia 1934 w Warszawie. Zadebiutował opowiadaniem Baza Sokołowska na kartach Almanachu literackiego (1954). Następnie publikował m.in. w „Sztandarze Młodych”, „Nowej Kulturze” i „Twórczości”, zaskarbiając sobie miano cudownego dziecka polskiej literatury. W 1956 roku wydał legendarny tom Pierwszy krok w chmurach. Kolejne utwory – Ósmy dzień tygodnia i Następny do raju, pogłębiały kontestację socrealistycznej produkcji twórczej, umacniając pozycję pisarza w artystycznych kręgach Warszawy. Niezwykłą popularność przyniosła Hłasce legenda agresywnego bon vivanta o prostym, szoferskim rodowodzie. Do kręgu jego przyjaciół należeli m.in. Jerzy Andrzejewski, Wilhelm Mach i Roman Polański, a intymne relacje łączyły go z Hanną Golde, Teresą Iżewska i Agnieszką Osiecką. Poza twórczością pisarską zaangażowany był także w ekranizacje swojej prozy, współpracując przy realizacji Pętli (reż. Wojciech Jerzy Has), Ósmego dnia tygodnia (reż. Aleksander Ford) i Bazy ludzi umarłych (reż. Czesław Petelski) W 1958, po zdobyciu Nagrody Wydawców, lecz objęty nieoficjalnym zakazem druku, wyjechał na stypendium do Francji i nigdy już nie pozwolono mu wrócić do Polski. Podróżując u boku żony, niemieckiej aktorki Sonji Ziemann, po Europie, Izraelu i Stanach Zjednoczonych, nadal tworzył. Do najważniejszych tekstów okresu emigracyjnego zaliczyć należy Brudne czyny, Szukając gwiazd, Opowiem wam o Esther, Sowę, córkę piekarza, a także wspomnieniowych Pięknych dwudziestoletnich.
Zmarł 14 czerwca 1969 w Wiesbaden, na skutek przedawkowania środków nasennych i alkoholu, w trakcie prac nad ekranizacją powieści Wszyscy byli odwróceni. Pośmiertnie opublikowano juwenilia pisarza, zbiór listów, a także młodzieńczą powieść Wilk, która miała być debiutem literackim Hłaski.
Tytuł: Pierwszy krok w chmurach. Opowiadania
Autor: Marek Hłasko
Wydawnictwo: Iskry
Data wydania: 15 kwietnia 2019
Premiera: 1956
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Druk: Drukarnia Wydawnicza im. W.L. Anczyca
Wymiary 125 x 195 mm
Korekta: Jolanta Spodar
Opieka edytorska: Agnieszka Dziewulska
Autor zdjęcia na okładce: Jerzy Woropiński
EAN: 9788324410279
ISBN: 978-83-244-1027-9
ISBN e-publikacji: 978-83-244-1037-8
Liczba stron: 220
Opracowanie graficzne i projekt okładki: Andrzej Barecki
Wstęp: Radosław Młynarczyk
OCENA: 10/10
Uzasadnienie: Historia, jakich wiele, ale nikt nigdy nie pisał tak, jak Hłasko. Ten fenomen trwa do dziś, za każdym wznowieniem fascynuje i wciąga bez reszty.
POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:
Zły Tyrmand Mariusza Urbanka to swoisty rewers słynnego Dziennika 1954 Leopolda Tyrmanda, legendy polskiego jazzu, socjalistycznego playboya, enfant terrible swingujących lat pięćdziesiątych PRL. Człowieka, który dla części swego środowiska był moralnym drogowskazem, jednym z niewielu, którzy mieli odwagę odmówić kolaboracji z reżimem, dla reszty tylko niepoważnym bikiniarzem...
#marekhlasko #pierwszykrokwchmurach #opowiadania #wydawnictwoiskry #hultajliteracki #recenzja #iskry
Comments