top of page
Szukaj

PŁONĄCE DZIEWCZYNY - C.J. Tudor

W tej uroczej angielskiej wiosce w XVI wieku na stosie spalono grupę wieśniaków, w tym dwie nastolatki. Trzydzieści lat temu zaginęły tam dwie dziewczyny, a przed dwoma miesiącami samobójstwo popełnił proboszcz miejscowej parafii. Jack Brooks – pastorka Kościoła anglikańskiego, oraz samotna matka piętnastoletniej córki – przybywa do wioski, aby objąć parafię po zmarłym poprzedniku. Wśród jego rzeczy znajduje m.in. zestaw do egzorcyzmów i notkę z cytatem z Pisma Świętego. „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajnego, co by się nie stało wiadome”. Im lepiej Jack i jej córka Flo poznają wieś i jej mieszkańców, tym głębiej zostają wciągnięte w podziały, tajemnice i podejrzenia. A kiedy Flo nawiedzają wizje w starej kaplicy, staje się jasne, że w Chapel Croft są duchy, które nie mogą znaleźć spokoju. Jednak odkrycie prawdy może być niezwykle trudne. W Chapel Croft każdy ma coś do ukrycia i nikt nie ufa obcym.



C.J. Tudor ponownie udowadnia, że jest jedną z najlepszych autorek thrillerów kryminalnych.


Ja wiem, że pisarze nie lubią być porównywani do innych kolegów po fachu, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że C.J. Tudor pisze jak Stephen King. Kilka lat temu King powiedział, że zna wielu wybitnych autorów, ale nie widzi na horyzoncie nikogo, kto mógłby przejąć po nim schedę "subtelnego makabrysty". Zmienił zdanie, kiedy wczytał się w Kredziarza, wtedy też stwierdził, że widzi światełko w tunelu. Dzisiaj, po kolejnych powieściach, jakie pojawiły się na koncie C.J. Tudor, mówi otwarcie, że oto pojawiła się jego następczyni. Przesadza? Nie. Nie ma w tym żadnego wyolbrzymiania czy kurtuazji, to są fakty. C.J. Tudor weszła w buty Mistrza, które do tej pory nie pasowały na nikogo innego, choć wielu się starało.

Prawdopodobnie jest to jedyna pisarka, której karierę śledzę od samego początku, mocno ją analizuję i rozkładam na czynniki pierwsze. Mogę się chyba zatem samozwańczo nazwać "Ekspertem od Tudor", zatem nieskromnie roszczę sobie prawo do wypowiadania się o niej i jej książkach w takiej właśnie formie.

Po mocnym uderzeniu Kredziarza dostaliśmy nieco łagodniejsze, aczkolwiek równie dobre Zniknięcie Annie Thorne. Później znów z przytupem pojawili się Inni ludzie, którzy już w scenie otwarcia jeżyły włos na głowie, choć zakończenie mogło nieco rozczarować. Jednak to, co wydarzyło się w najnowszej powieści Tudor, mocno zaskakuje. I nie dlatego, że Płonące dziewczyny to krwista, pełna grozy i strachu fabuła, ale dlatego, że Tudor rozwinęła swój talent w ekspresowym tempie do rozmiarów, o jakich wielu pisarzy tego gatunku literackiego może jedynie marzyć.

Już na pierwszy rzut oka widać, że styl Tudor mocno się ewoluował, choć wielu z nas sądziło, że lepiej być już nie może. A jednak autorka z książki na książkę udowadnia, że można.


Ruszył powoli krótką ścieżką. Żołądek ściskał mu strach. Przypominało to ból fizyczny, skręt kiszek. Uniósł rękę, lecz drzwi się otworzyły, nim zastukał.


Witajcie w miejscowości Chapel Croft.


Płonące dziewczyny to powrót do Kredziarza i Zniknięcia Annie Thorne. W sensie konstrukcyjnym fabuły, rzecz jasna. Bo oto znów mamy przeszłość, która wpływa na teraźniejszość. Znów zagadka sprzed lat może rozwiązać zagadkę z "tu i teraz" (lub odwrotnie) i znów mamy do czynienia z pewnego rodzaju mistycyzmem i tajemnicą małej społeczności. Jest to forma, która w przypadku C.J. Tudor sprawdza się wyśmienicie, choć jak przypomnieć sobie pierwsze dzieła Stephena Kinga, było bardzo podobnie. Niestety, brytyjska autorka musi się przyzwyczaić, że już zawsze będzie porównywana do amerykańskiego mistrza grozy, ale nie jest to przecież ani obelga, ani złośliwość. Niemal każdy pisarz chciałby być na miejscu Tudor, choć zdaję sobie sprawę, że z czasem może zacząć takie porównywanie uwierać. No, ale dzisiaj jest to najlepsza rekomendacja z możliwych, stąd też moje częste zestawianie ze sobą obu tych nazwisk.


Bardzo cię kocham, choć jesteś zły.

Czy książka jest dobra? Czy warta jest przeczytania? Czy w gąszczu nowości, jakimi zasypywani jesteśmy rokrocznie przez wydawnictwa, warto wybrać właśnie tę powieść, wydać na nią pieniądze i poświęcić swój wolny czas? Zdecydowanie tak. Najnowsza książka Tudor (jak i poprzednie jej książki) to powrót do czasów, kiedy mroczne kryminały miały klasę, były skupione nie tyle na szokujących opisach oraz ilości przelanej krwi, ile na wysublimowanej, pełnej zaskoczenia fabule i głębi charakterologicznej postaci, a dzisiaj niewielu pisarzy to potrafi. Bohaterowie nowej powieści C.J. Tudor nie są ani jałowi, ani z przypadku. I dotyczy to nie tylko tych z pierwszego planu. Tudor nie miota pomysłami "na siłę", wszystko tu jest skrzętnie zaplanowane, wycyzelowane, a przy tym zaskakujące i efektowne.

Spodziewać się również możecie ukrytych przesłanek, takich moralnych dyskursów, jakie mogliśmy znaleźć w poprzednich książkach autorki. Będą one z pewnością wielokrotnie powielane i cytowane przez rzesze internautów, co akurat jest dobrą reklamą książki. Jest tu też i folklor religijny, mający na celu (jak się domyślam) nakreślenie czytelnikom angielskiej historii od strony guseł, zabobonów i przesadnej wiary lub raczej złej interpretacji nauk kościoła, czego od wieków jesteśmy przecież świadkami. Ta powieść jest znacznie głębsza, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka i choć jest to beletrystyka w czystej postaci, zwykłe czytadło, jak wielu powie z przekąsem, to jednak stoi na bardzo wysokim poziomie, do czego z pewnością przyczynił się niebywały talent pisarki C.J. Tudor i pomysł, który potrafiła oszlifować do perfekcji.


Pewnego razu koledzy otoczyli mnie na boisku, zmusili, żebym się rozebrał i czołgał w błocie. Potem kazali mi żreć robaki. Kiedy wróciłem do szkoły, nagi i umazany błotem, wiesz, co zrobili nauczyciele? Pękali ze śmiechu.

Foto: Mariel Kolmschot/via Intrínseca

C.J. TUDOR

Pokochała książki, zwłaszcza mroczne i makabryczne, już w młodości. Kiedy jej rówieśnicy czytali powieści dla młodzieży, ona pochłaniała książki Stephena Kinga i Jamesa Herberta. Na przestrzeni lat imała się różnych zajęć. Pracowała jako dziennikarka, scenarzystka radiowa, prezenterka telewizyjna i copywriterka, wyprowadzała psy na spacer, czytała listy dialogowe w filmach. W tej chwili jest pisarką. W Polsce ukazały się dotychczas cztery jej książki: Kredziarz, Zniknięcie Annie Thorne, Inni ludzie i Płonące dziewczyny.






Tytuł: Płonące dziewczyny

Autor: C.J. Tudor

Wydawnictwo: Czarna Owca

Data wydania: 28 lipca 2021 r.

Tytuł oryginalny: The Burning Girls

Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński

Premiera: 9 lutego 2021 r.

Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Projekt okładki: Agata Dąbrowska

Liczba stron: 464

Format: 135 x 210 mm

ISBN: 978-83-8143-663-2

















POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:

Agent federalny Aaron Falk wraca do ogarniętej suszą Kiewarry na pogrzeb swojego najlepszego przyjaciela. Gdy dwadzieścia lat wcześniej Falk został oskarżony o morderstwo, to właśnie Luke zapewnił mu alibi. Po tamtych wydarzeniach, w atmosferze podejrzeń, Falk wraz z ojcem uciekł z miasteczka. Wiele lat później okazuje się, że jest ktoś, kto ma pewność, że kluczowe zeznanie było kłamstwem...





ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY Z NAMI AUTORÓW I WYDAWCÓW •ZAPOWIEDZI• •PROMOCJE• •PREMIERY• •RECENZJE• •WYWIADY• •PATRONAT MEDIALNY• hultajliteracki@ivovuco.com +48 698 800 944

46 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page