Myśleliście, że od Tyrmanda czytaliście już wszystko i że teraz to tylko o samym pisarzu będą pojawiać się publikacje, prawda? No to proszę bardzo: Zielone notatniki, to coś, czego nigdy wcześniej jeszcze nie mieliście w rękach, to najnowsza publikacja autora kultowego Złego. I choć to już 36 lat po jego śmierci, wcale nas ta publikacja nie dziwi. Wiadomym było, że pozostawił po sobie mnóstwo kartek, karteczek, notesów, zeszytów, listów... Jedyne pytanie, jakie się teraz nasuwa, to: dlaczego tak późno?
Lepiej późno niż wcale.
Zielone notatniki to uzupełnienie wszystkich dzieł Leopolda Tyrmanda. To dzieło, które stawia przecinki, kropki, znaki zapytania i wykrzykniki tam, gdzie ich do tej pory brakowało. Wspaniała książka, która dała mi ogromną przyjemność z czytania, a gwarantuję, że książkę chłonie się w jeden wieczór. Jest jednak pewien haczyk... po jej przeczytaniu ma się ogromną ochotę na powrót do wszystkich poprzednich tytułów Tyrmanda, ale na to lekarstwa już nie ma. Przynajmniej u nas wszyscy są uzależnieni od Tyrmanda i mógłbym się założyć, że jest nas dużo, dużo więcej cierpiących na tę przypadłość. Tym bardziej ta książka jest dla każdego, kto uważa, że Tyrmand mógł napisać więcej, że odszedł za wcześnie.
Służby nie mogły zignorować człowieka, który miał dziwnie niejasną wojenną przeszłość, a po powrocie do kraju związał się z wrogim środowiskiem "Tygodnika Powszechnego". Ponadto utrzymywał kontakty z zagranicznymi dziennikarzami, wydawcami czy też pracownikami ambasady amerykańskiej. Tyrmanda oplotła sieć konfidentów.
Pomijając fakt, że książka pięknie oprawiona i pięknie wydana, że stanowi dzieło sztuki już sama w sobie, to znajdziecie w niej niezwykłe dwie części poprzedzone równie niezwykle ciekawym wstępem Dariusza Pachockiego, zatytułowanym Szuflada Leopolda Tyrmanda. I ten wstępniak w zasadzie mówi wszystko o dalszej stronach książki. Wszystko, co znalazło się w tej książce, pochodzi z szuflady biurka Leopolda Tyrmanda. Część pierwsza, zatytułowana Notatnik 1 to głównie wycinki prasowe, krótkie i luźne przemyślenia na wiele nurtujących Tyrmanda tematów oraz cytaty z prozy i poezji.
Druga część, czyli Notatnik 2, to już w dużej mierze notatki Autora dotyczące jego pracy, czyli zapiski koncepcyjne i powiedzenia. Jest tu też duża ilość zdjęć i przedruków, co bardzo tę publikację wzbogaca i czyni ją nad wyraz ciekawą. Publikacja ta przypomina mi książkę Stanisława Grzesiuka, która ukazała się jako czwarta po raz pierwszy w 2019 roku. Takie publikacje bez wątpienia są bardzo potrzebne i przydatne, przede wszystkim dlatego, że uzupełniają obraz pisarza i często też pokazują go z zupełnie innej strony, niż widzieliśmy go do tej pory.
A już nawet pomijając wszystko powyższe, ta książka, to po prostu świetna rzecz, kapitalna książka, którą warto mieć w domu. W dzisiejszych czasach, kiedy książki są uzupełniającym gadżetem do wystroju mieszkań i domów, z pewnością nie może zabraknąć Zielonych notatników. Tak, wiem, wielu może się oburzyć, że książkę można rozpatrywać w takiej kategorii, ale jeśli już książka w domu stoi, to wcześniej czy później ktoś po nią sięgnie, a chyba lepiej sięgać po coś fajnego, dobrego, mądrego i ciekawego, niż po kolejną byle historyjkę o byle bohaterze, w byle miejscu, z byle problemem, jakich pełno ostatnimi laty na półkach księgarń. Tyrmand nie znosił grafomaństwa, my też nie, i wierzymy, że zamiast po kolejną byle jaką powiastkę, sięgniecie po Zielone notatniki, bo są po prostu świetne, a mówiąc językiem Hultaja, ta książka jest zajebista.
Wszystkie kobiety są bezmyślne, okrutne, kłamliwe i przewrotne. Może zdarzyć się, że kobieta nie ma jednej z tych cech, czasem dwóch, w niezmiernie rzadkich przypadkach - trzech. Ale nie urodziła się jeszcze kobieta bez żadnej z nich.
To był czwartek, 28 września 1967 roku. Dwa lata po wyjeździe Leopolda Tyrmanda z Polski, kilka miesięcy po opublikowaniu przez niego na łamach paryskiej "Kultury" Porachunków osobistych. Przed drzwiami mieszkania Barbary Hoff w Warszawie stanęło dziewięciu pracowników Służby Bezpieczeństwa. W wyniku przeprowadzonej rewizji skonfiskowano książki (wydany w Londynie tom poezji Broniewskiego, Bagnet na broń czy anglojęzyczną wersję Siedmiu dalekich rejsów), czasopisma (paryska „Kultura”), listy Tyrmanda do Barbary Hoff, liczne kartki pocztowe od bliższych i dalszych znajomych (np. od Konwickiego czy Herberta), różnego typu legitymacje, zapisane po brzegi kalendarzyki i adresowniki, stosy wizytówek, które w przeważającej większości należały do korespondentów zagranicznych czasopism, fotoreporterów, wydawców czy pracowników ambasad.
W zbiorze tym trafimy także na dwa niepozorne, zapisane najczęściej zielonym atramentem, notatniki.
Są one o tyle ważne i niepowtarzalne, że jako jedyne ilustrują literacką kuchnię pisarza, jego lektury i intelektualne zainteresowania w pierwszych latach po powrocie do kraju. Jednak zanim do tego doszło los rzucał pisarza po wielu europejskich krajach, a wydarzenia, które temu towarzyszyły – bez odrobimy przesady – mogłyby być podstawą sensacyjnego filmu.
Wszelkie systemy totalne są nieocenioną domeną działalności wszelkiego typu hochsztaplerów, łobuzów, niebieskich ptaków i temu podobnych. Dowodzenie tego twierdzenia jest proste...
Fot. Lucjan Fogiel / East News,
Czesław Czapliński / Fotonova
LEOPOLD TYRMAND
Polski pisarz i publicysta, popularyzator jazzu w Polsce. Urodził się 16 maja 1920 roku w Warszawie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Przed wojną zdążył jeszcze przez rok studiować w Paryżu na wydziale architektury. Po wybuchu wojny, który zastał go w Warszawie, wyjechał do Wilna, gdzie jednak w 1940 roku został aresztowany przez NKWD za przynależność do organizacji antyradzieckiej. Udało mu się uciec z więzienia po ataku Niemców na Wilno. Potem trafił do Niemiec na roboty. Pracował tam jako tłumacz, kelner, robotnik kolejowy i marynarz. W tej ostatniej roli próbował się przedostać w 1944 do neutralnej Szwecji, został jednak schwytany i osadzony w obozie koncentracyjnym Grini. Po wojnie pozostał jeszcze przez rok w Danii i Norwegii, pracował dla Czerwonego Krzyża, był też korespondentem Polpressu. W kwietniu 1946 wrócił do Polski. Pracował jako dziennikarz m.in. w "Przekroju". Od 1950 zaczęło się stopniowe wyrzucanie go z kolejnych gazet, wtedy znalazł pracę w „Tygodniku Powszechnym”. Jednak, kiedy w marcu 1953 roku, TP został zamknięty po odmowie druku oficjalnego nekrologu Stalina, Tyrmand został obłożony zakazem publikowania. Wtedy to zaczął powstawać jego Dziennik 1954. W 1955 wydał Złego, który natychmiast stał się bestsellerem. Potem zdążył jeszcze opublikować pierwszą część minipowieści Wędrówki i myśli porucznika Stukułki oraz Gorzki smak czekolady Lucullus, ale kolejne książki zatrzymała cenzura, odmawiano też wznowień. Wreszcie w 1965 roku otrzymał paszport i wyjechał z Polski. Podróżował po Izraelu, a następnie pojechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zamieszkał na stałe.
Początkowo publikował w paryskiej "Kulturze", w latach 1967-71 współpracował z tygodnikiem "New Yorker". Wydał też zbiory esejów: Dziennik amerykański i Zapiski dyletanta. Coraz bardziej konserwatywny w poglądach trafił do The Rockford Institute gdzie w 1976 roku rozpoczął wydawanie „Chronicles of Culture”. Zmarł 19 marca 1985 roku w Fort Myers na Florydzie.
Tytuł: Zielone notatniki
Autor: Leopold Tyrmand
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 14 października 2020
Liczba stron: 240
Oprawa: Twarda
Format: 165 x 235 mm
Projekt okładki: Zuzanna Malinowska Studio
Wydanie papierowe: 978-83-7779-660-3
Wydanie elektroniczne: 978-83-7779-661-0
PATRONI MEDIALNI KSIĄŻKI:
BookHunter.pl
BookLips.pl
Dla Lejdis
duzeka.pl
Recenzja na widelcu
granice.pl
Kulturatka.pl
Kwartalnik Artystyczny
Lubię Czytać
Polskie Radio Białystok
rynek-książki.pl
magiel.waw.pl
Magazyn Miasto i Ludzie
Projektor - Kielecki Magazyn Kultury
Sztukater.pl
POLECAMY RÓWNIEŻ TEGO WYDAWNICTWA:
Wznowienie kultowej powieści kryminalnej autorstwa Leopolda Tyrmanda. Książka – legenda. Najpoczytniejszy kryminał napisany w czasach PRL-u. A tak naprawdę niezwykle inteligentny opis Polski Ludowej, przebrany w strój ni to kryminału, ni to romansu, ni to westernu. Zaczyna się od tajemniczych napadów. Z tym, że wszyscy atakowani – to bandziory. Ludowa milicja staje na głowie, by dostać jedynego sprawiedliwego, szeryfa bez twarzy, który sprawia, że ludzie zaczynają się czuć bezpieczni. Podziemny światek Warszawy rusza na wojnę... WIĘCEJ O KSIĄŻCE
#leopoldtyrmand #zielonenotatniki #notatkikoncepcyjne #powiedzenia #omilosciikobietach #szufladaleopoldatyrmanda #hultajliteracki #wydawnictwomg #MG
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY Z NAMI AUTORÓW I WYDAWCÓW •ZAPOWIEDZI•
•PROMOCJE•
•PREMIERY•
•RECENZJE•
•WYWIADY•
•PATRONAT MEDIALNY•
+48 698 800 944
Comments